Grupa Wsparcia "Amazonki"
Amazonki na pielgrzymce w Częstochowie
- Szczegóły
- Opublikowano: wtorek, 13, października 2015 09:19
Amazonki z Pomorza i całej Polski już po raz 18-ty przybyły do Częstochowy w Pielgrzymce Kobiet po Chorobie Nowotworowej Piersi. Pod Jasną Górą na uroczystej mszy świętej zafalowały 3-go października 2015 tysiące słoneczników. Mszę odprawiał biskup Antoni Długosz, znany z prowadzenia telewizyjnego programu dla dzieci „Ziarno” i dużego poczucia humoru. Zaśpiewał specjalnie na naszą uroczystość ułożoną piosenkę i zatańczył walczyka z jedną z Amazonek. We wspólnym pielgrzymowaniu uczestniczyły Amazonki niezrzeszone i zrzeszone w klubach z całego kraju, a także osoby bliskie, rodziny, lekarze, rehabilitanci, osoby wspierające i opiekunowie. Nasz wyjazd zorganizowała przewodnicząca Stowarzyszenia Amazonek Gdyńskich - Łucja Mikołajczak. Dzięki niej nasz wyjazd do Częstochowy przedłużył się do 8 października 2015 roku.
A oto co jeszcze było nam dane zwiedzić :
- Karczówkę - jeden ze szczytów biegnących przez Kielce, wysoki na 319 m, jest od lat ulubionym miejscem rodzinnych spacerów niedzielnych mieszkańców. Ta zalesiona góra z bielejącymi murami kościoła i klasztoru jest jednym z charakterystycznych, miłych dla oka elementów panoramy miasta. Tam spędziłyśmy dwie noce, ponieważ obecnie w klasztorze nie ma benedyktynów, a dzięki pomocy unijnej przebudowano wnętrza na niezwykle wygodne miejsca hotelowe. Posiłki jadałyśmy w refektarzu, a odpoczywałyśmy w specjalnie do tego celu przystosowanej stylowej sali z wygodnymi kanapami, stołami, biblioteką na antresoli i mała kuchnią, w której można było zrobić sobie coś do picia. Tam też spotkałyśmy się z liczną grupą kieleckich Amazonek. W prezencie otrzymałyśmy od nich kosz przepięknych, wykonanych przez jedną z nich z bibuły, kwiatów. Kosz będzie zdobił naszą siedzibę przy ul. Morskiej. Karczówka to idealne miejsce na wypoczynek, ucieczkę od zgiełku miasta i wyciszenie. Nie chciało się nam jej opuszczać.
- Kielce - bardzo stare miasto na skraju Puszczy Świętokrzyskiej. Wprawdzie Stefan Żeromski w swych utworach nazywał Kielce Klerykowem i Obrzydłówkiem, co było synonimem prowincji, to obecnie są one ośrodkiem kulturalnym i naukowym, miastem młodym, radosnym, pełnym życia. Jako cel wycieczki miasto przedstawia się wcale atrakcyjnie; tutejsze muzea mają zbiory o bezcennej wartości. Wokół ul. Sienkiewicza ,łączącej dworzec z bazarami , znajduję się wszystko, co w Kielcach ważne.
- Zamek Krzyżtopór - najwspanialsze, nie mające sobie równych pod względem rozmiarów i dawnej świetności ruiny zamkowe w Polsce. Nazwa pochodzi od olbrzymiej płaskorzeźby krzyża i herbu Ossolińskich - topora, umieszczonych po obu stronach bramy wjazdowej. Ta przebogata siedziba magnacka świeciła pełnym blaskiem zaledwie przez 11 lat. Zamek został doszczętnie zrujnowany podczas potopu szwedzkiego. Kolejnych właścicieli nie stać już było na wierne odtworzenie pełnej przepychu manierystycznej rezydencji. Parametry budowli nawiązywały do liczb związanych z kalendarzem: 4 baszty (kwartały), 12 sal (miesiące), 52 komnaty (tygodnie), 365 okien (dni w roku). Powierzchnia obiektu wynosi 1,3 ha, długość murów około 600 m, a kubatura budynku około 70 tys. m3. O niesamowitym bogactwie wyposażenia świadczą zapisy, które mówią o szklanym stropie nad jadalnią będącym jednocześnie dnem olbrzymiego akwarium i o stajniach z marmurowymi żłobami i kryształowymi lustrami. Ruiny znajdują się w miejscowości Ujazd, Gmina Iwaniska.
- Święty Krzyż - Sanktuarium Relikwii Krzyża Świętego, klasztor usytuowany na drugim co do wysokości szczycie Gór Świętokrzyskich, Łysej Górze. Ośrodkiem kultowym był od zawsze, za czasów pogańskich czczono tu bożków: Ładę, Bodę i Leli. Opactwo ufundował Bolesław Krzywousty. Pielgrzymował doń Jagiełło, obiekt rabowali i palili na przemian Tatarzy i Litwini. Po powstaniu styczniowym i w okresie międzywojennym nazwa Święty Krzyż nabrała złowrogiej wymowy, gdyż istniało tu najcięższe więzienie w Polsce. Obecnie klasztorem opiekuje się zakon misjonarzy oblatów. Po zwiedzeniu wnętrza bazyliki, krużganków i wysłuchaniu opowieści pani przewodniczki, Ksiądz Władysław udzielił naszej grupie błogosławieństwa i dał do ucałowania relikwiarz w Kaplicy Oleśnickich, gdzie jest on przechowywany.
- Sandomierz - miasto pięknie położone na wysokim lewym brzegu Wisły. Nocleg w Domu Turysty, pokoje komfortowe z łazienkami, niedaleko Starówki. Rano spotkanie z panią Julitą , przewodniczką i zwiedzanie: Brama Opatowska, Ratusz, Collegium Gostomianum, Dom Długosza, Bazylika katedralna NMP, pierścień z kamieniem optymizmu - krzemieniem pasiastym obok pracowni jubilerskiej Cezarego, Kościół pw. św. Józefa, przejście wąwozem Jakuba do Kościoła Św. Jakuba, Zamek, Spotkanie z rycerzem w Zbrojowni. Obowiązkowo pani Julita pokazała nam wejście do komisariatu policji w serialu „Ojciec Mateusz”, bo tylko te sceny oraz jazda rowerem po sandomierskim rynku są nagrywane w Sandomierzu, pozostałe pod Warszawą i w studiach filmowych.
- Zespół pałacowo - ogrodowy w Nieborowie i ogród w Arkadii - to jedna z najpiękniejszych siedzib magnackich w Polsce, należąca do rodziny Radziwiłłów, imponujący zadbany budynek o piaskowej elewacji. Właściciele, którzy byli znawcami i miłośnikami sztuki, stworzyli cenną kolekcję przechowywaną w pałacowym muzeum. Za pałacem ciągnie się park w stylu francuskim i aleją lipową, którą zdobią rzeźby, kolumny i sarkofagi. Za kanałem zaczyna się malowniczy park w stylu angielskim, z pokaźnym stawem w kształcie litery „L”. Arkadia, oddalona od Nieborowa o 7 km, to „kraina szczęścia i pokoju”, jest jednym z najładniejszych parków w Polsce. To bardzo romantyczne miejsce zostało stworzone przez księżnę Helenę Radziwiłłową w 1778 r. Księżna z licznych podróży przywoziła fragmenty starożytnych rzeźb i nagrobki, wszystko dla uatrakcyjnienia swojej Arkadii. Niestety po jej śmierci park popadł w zapomnienie, a większość rzeczy przeniesiono do pobliskiego Nieborowa.
- Baranów Sandomierski - zamek, jedna z najpiękniejszych renesansowych siedzib arystokratycznych w Polsce, należał do znakomitych rodów: Leszczyńskich, Lubomirskich i Krasickich.
- Łowicz - ostatnie miasteczko na naszej trasie; zwiedzaliśmy Muzeum Łowickie w dawnym gmachu seminaryjnym, Skansen przy muzeum, katedrę przy Starym Rynku , oraz Kościół O.O. Pijarów. W restauracji „Powroty” można było spróbować lokalnych przysmaków, np. „przecieraków” - klusek ziemniaczanych z serem i skwarkami i popić je cydrem.
Nasza wyprawa była znakomita pod każdym względem: organizacyjnym, towarzyskim i duchowym. Dziękuję wszystkim koleżankom, a szczególnie Łucji, Eli Kubickiej i Panu Jackowi, naszemu kierowcy, za wspólnie spędzony czas i cóż...
Zapraszamy do obejrzenia zdjęć i do zobaczenia za rok!